SPORT, WYWIADY, POLONIA

Niedziela z Adamkiem, charytatywnie

Niemal pół setki naszych rodaków zjawiło się w niedzielne popołudnie na spotkaniu z Tomaszem Adamkiem zorganizowanym przez polsko-amerykańską instytucję charytatywną, Friends of Fundacja Mam Marzenie. Impreza „II Seans z Gwiazdą”, której honorowym gościem był właśnie polski pięściarz, odbyła się w pięknej, kameralnej Sali teatralnej Westminster Art Center przy Bloomfield College w NJ.

Adamek pojawił się na scenie przy akompaniamencie swojego sztandarowego utworu „Pamiętaj”. Później dowiedzieliśmy się, że wybór tej właśnie piosenki zaproponował mu sam jej twórca, Funky Polak, którego Tomek poznał niegdyś w Chicago. Publiczność przywitała go gromkimi brawami, a potem przez 30 minut zadawała mu pytania, nie tylko z gatunku sportowego. Zapytany o rodzinę powiedział: "Żona jest pielęgniarką. Mam dwie cóki i cztery siostry. Ojciec zmarł kiedy miałem 12 lat. Było ciężko." Na pytanie odnośnie początków kariery stwierdził, że wybrał boks, bo od dziecka pociągały go sporty walki. "Dojeżdżałem na treningi autobusem, przesiadając się dwa razy. Miałem 15 lat, mama się na to godziła. Nie wiem czy dziś pozwoliłbym na to swoim córkom." Dla wspomnianych córek jest "kochającym, ale surowym ojcem", mimo to nie pozwoliłby im wyjść na ring, bo "boks lepiej zostawić mężczyznom". Przyznał też, że najcięższą walkę stoczył w Chicago, bo wtedy musiał zmierzyć się nie tylko z przeciwnikiem (Australijczyk Briggs - przyp. TM), ale i z bardzo bolesną i dokuczliwą kontuzją: "Złamałem nos podczas jednego ze sparringów. Bolało jak diabli. Przez 3 następne tygodnie nic nie robiłem, mimo iż Andrzej Gołota, który akurat przygotowywał się do walki z Brewsterem mówił mi: 'Chłopie, ty chociaż trochę pobiegaj! Niedługo walczysz o pas!'". Mimo wszystko wygrał jednak tę walkę, ale "nos był tak zmasakrowany, że zawieźli mnie natychmiast do szpitala. Tam jednak na widok ciemnoskórego lekarza zabrałem się stamtąd natychmiast i poleciałem do Polski. Dopiero w kraju dałem się obejrzeć i coś zrobić z nosem." W tej sytuacji przejawił się jego "góralski charakter, któremu wiele zawdzięcza."

Zapytany o najbliższych przeciwników stwierdził, że obojętne jest dla niego z kim będzie teraz walczył . "Wszystko zależy od stacji telewizyjnej, która decyduje się na transmisję takiej walki i wykłada pieniądze." Nie wyklucza, że może to być "Jones Jr, czy Hopkins". Nie boi się nikogo, ale każda następna walka "powinna przynieść wymierne korzyści finansowe. Bo to w końcu moja praca."

Widzowie kilkakrotnie dawali Tomkowi dowody swojej sympatii. Jeden z nich stwierdził, że "dzięki jego zwycięstwom Polacy w Ameryce czują się lepiej", a inny powiedział, że Adamek "jest obecnie bardziej popularny na wschodnim wybrzeżu niż Obama". Autorem najbardziej żartobliwego pytania okazał się być ksiądz Michał z Parafii Św. Jana Kanty w Clifton: "Dziś jest niedziela Miłosierdzia Bożego. Czy jesteś w ringu miłosierny dla swoich przeciwników?" Tomek uśmiechnął się i skwapliwie przytaknął.

Sam Mistrz też nie pozostawał dłużny. Zapytany o czas gojenia się ran po walce stwierdził z uśmiechem, że "na nim wszystko goi się jak na psie". Poczucia humoru nie zabrakło mu również przy udzielaniu odpowiedzi na pytanie ewentualnej walki z Gołotą: "Andrzej powinien dać sobie spokój i raczej wybrać się na rybki. Pieniędzy ma wbród, nie wydał jeszcze tych, które dostał na komunię, więc komu potrzebna taka walka?".

Po kilkunastu rundach pytań, które nasz bokser przetrwał jak na Mistrza przystało, każdy miał możliwość pstryknięcia pamiątkowego zdjęcia i okazję do wylosowania koszulki z autografem Tomka. Wszyscy obecni widzowie otrzymali też kolorową fotografię z podpisem Adamka. Po przebiegającym w luźnej i bardzo przyjacielskiej atmosferze spotkaniu nastąpiła projekcja filmu „Przepraszam, czy tu biją?”, w którymwystąpił m.in. inny sławny polski bokser: Jerzy Kulej.

Dzięki donacjom i loterii organizatorzy zebrali tego popołudnia $566. Oprócz tego pan Antoni Domino, komendant 99 placówki Stowarzyszenia Armii Weteranów Polskich w Harrison, wręczył czek na $200. Kolejne $100 dołożył inny przyjaciel Friends of FMM pan Marek Malinowski z żoną. Wszystkie zebrane fundusze już wkrótce przyczynią się do spełnienia Marzeń 12-letniego Gracjana z Dydni, koło Rzeszowa i rok młodszego Damiana z Dolic w zachodnio-pomorskiem. Obaj ciężko chorzy chłopcy marzą o spotkaniu z innym polskim osiłkiem: Mariuszem Pudzianowskim.

W imieniu organizatorów dziękujemy serdecznie Tomaszowi Adamkowi, który poświęcił swój cenny czas i swoją obecnością okrasił kolejną edycję „Seansu z Gwiazdą”. Dziękujemy też przybyłym gościom (niektórzy przyjechali do nas aż z Filadelfii!), bo to dzięki nim spełnią się kolejne Marzenia. A nieobecni niech żałują, bo ominęła ich naprawdę świetna zabawa.

Jeśli chcesz pomóc spełniać Marzenia dzieci cierpiących na choroby zagrażające ich życiu możesz dorzucić swoją cegiełkę poprzez wpłatę na konto:
Friends of Fundacja Mam Marzenie,
Wachovia Bank,
2000013280271.

W sprawach wolontariatu zadzwoń do Tomka Moczerniuk pod numer 908 494 1083 lub email: tomaszm@mammarzenie.org

foto: Mike Gladysz, Józef Dewera

1 komentarz

PenelasiaCruz pisze...

pozdrowienia z majowego poznania! :) jest slicznie, cieplutko... buziaki!

Obsługiwane przez usługę Blogger.