W MLS ciekawie i z polskimi akcentami

Na Wschodzie nieźle spisują się drużyny, którym z wiadomych powodów winni kibicować Polacy. Prowadzony przez Roberta Warzychę Columbus Crew jest po 10 kolejkach na czwartym miejscu i gra bardzo regularnie: nie przegrywa u siebie, ale nie wygrywa na wyjeździe. Po dwóch kolejnych porażkach z dala od domu Crew będą mieli szansę na przerwanie passy już w nadchodzący weekend, kiedy to będą podejmować u siebie zajmujący 7. miejsce na Zachodzie Chivas USA.


Czerwoną latarnią East Conference jest Kansas City, w szeregach którego znalazło się miejsce dla jedynego gracza urodzonego w Polsce: Konrada Warzychy. 22-letni pomocnik to oczywiście syn trenera Crew Roberta, ale nawet taki rodowód nie wpłynął na to, żeby Konrad zdążył zadebiutować w MLS. Co ciekawe ekipa z Kansas City (która przed sezonem zmieniła swoja nazwę z Wizards na bardziej „europejsko” brzmiące Sporting) wszystkie dotychczas rozegrane mecze rozegrała na wyjazdach, bo ich nowiuteńki stadion nie został jeszcze oddany do użytku. Coś takiego jest nie do pomyślenia w Europie.
Na Wschodzie tłoczno w czołówce, podobnie spłaszony jest Zachód. Prowadzące LA Galaxy ma co prawda 5 punktów przewagi nad FC Dallas, ale Donovan, Beckham i spółka mają rozegrane o dwa mecze więcej. Wyżej wymienione duo stanowi o sile ofensywnej najskuteczniejszej ekipy w MLS: Donovan ma na koncie już 7 bramek (ubiegłoroczny Król Strzelców Chris Wondolowski uzbierał ich na razie 5), a Becks 6 asyst i gola uzyskanego po efektownym trafieniu z rzutu wolnego w wygranym meczu z Kansas City (4:1).
Bardzo dobrze natomiast spisuje się beniaminek z Portland, który jest trzeci i ma na rozkładzie m.in. obie „polskie drużyny” i ubiegłorocznego finalistę z Dallas. Kolejny w stawce jest zespół z Seattle, do którego przymierzany był ostatnio ex-golkiper Realu Madryt Jerzy Dudek. Sounders mają nie lada orzech do zgryzienia, bo po zakończeniu sezonu buty na kołku zawiesi legenda amerykańskiego soccera Kasey Keller. 102-krotny reprezentant USA, czterokrotny uczestnik Mistrzostw Świata gra w Emerald City od 2009 roku i mimo swoich 41. lat w dalszym ciągu imponuje refleksem i doświadczeniem. Niespodzianką in minus tego sezonu jest postawa obrońców tytułu Colorado Rapids, którzy zajmują w tabeli dopiero szóste miejsce.
Ostatnim akcentem z Polską w tle jest arbiter Arkadiusz „Alex” Pruś. Urodzony w Stalowej Woli 47-latek w tym sezonie gwizdał już 5 razy, między innymi mecz otwarcia sezonu pomiędzy Seattle i Los Angeles. Zbiera dobre noty i być może będzie miał szansę powtórzyć swój prywatny sukces sprzed dwóch lat, kiedy to został uznany najlepszym sędzią w MLS.
zdjęcia: Danny Blanik
Leave a Comment