Euro 2012: Polska - Rosja: Remis po pięknej bitwie
Arena Euro 2012 w pięknej panoramie ze stacji Stadion Narodowy. foto: TM |
Mimo straconych punktów z Grecją oczekiwania przed meczem z Rosją były ogromne, a nagłówki polskich gazet nawoływały do wielkiej bitwy. Jej pierwsza odsłona rozegrała się niestety podczas przemarszu rosyjskich kibiców na stadion, którzy najpierw zostali sprowokowani, a potem zaatakowani przez polskich kiboli. Szkoda, bo takie ekscesy z pewnością wpłyną ujemnie na obraz piłkarskiej idylli, jaka do tej pory panowała w naszym kraju.
Wielka niemal jak sama Rosja sektorówka kibiców Sbornej foto: TM |
W ekipie Franciszka Smudy w porównaniu ze spotkaniem z Grecją nastąpiła jedna zmiana. Od pierwszych minut w miejsce Macieja Rybusa zagrał najbardziej doświadczony gracz w naszej kadrze i członek wybitnego klubu reprezentanta (dla tych, którzy mają na koncie conajmniej 60 występów z Orłem na piersi) Dariusz Dudka. Gracz Auxerre we wtorek wybitnie nie zagrał, ale doświadczenie z pewnością się przydało. Na stadionie też zaszła jedna, za to bardzo istotna zmiana: dach, który podczas potyczki z Grekami był szczelnie zasunięty, tym razem odsłaniał piękne, polskie, czerwcowe niebo.
Tej pani dałbym pomalować nie tylko twarz ;-) foto:TM |
Sympatycy biało-czerwonych szaleli, bo Polacy stwarzali sobie dogodne sytuacje i byli bliźsi objęcia prowadzenia. W 18.min nastąpiło apogeum, bo po przepięknej, koronkowej akcji Polaków i podaniu w uliczkę Lewandowskiego Polanski znalazł drogę do siatki! Niestety ta niesamowita radość nie trwała długo, bo Polak znajdowal sie na spalonym. Najlepiej skomentował to sam Polanski kląc siarczyście czystą polszczyzną, co świetnie wychwyciły stadionowe kamery.
W tym okresie Rosjanie starali się konstruować ataki szukając okazji do uruchomienia prostopadłymi podaniami Kerżakowa. Po jednym z takich zagrań napastnik Sbornej znalazł się oko w oko z Tytoniem, ale Perquis ofiarnym wślizgiem najpierw zabrał mu piłkę, a potem sprowadził do parteru. Sędzia Wolfgang Stark, który zasłynął wyrzuceniem z boiska niemal całej drużyny młodzieżowców z Chile tym razem uznał, że wszystko było zgodne z przepisami. To już druga sytuacja w drugim kolejnym spotkaniu, gdy arbitrzy patrzą przychylnym okiem na grającego czasem na pograniczu faulu polskiego stopera. Pozostaje mieć nadzieję, że Perquis nie wykorzystał jeszcze swojej taryfy ulgowej.
Roztańczeni kibice biało-czerwonych. foto:TM |
W 25.min drugą groźną sytuację stworzyli Rosjanie. Arszawin zatańczył z piłką z lewej strony i wrzucił na głowę Kerżakowa, który na szczęście dla nas nie trafił w bramkę. W odpowiedzi Polacy wywalczyli kolejny rzut wolny po faulu Bieriezuckiego na Lewandowskim. Znów wrzucał Obraniak i znów głową strzelał Wasyl, ale jego uderzenie padło łupem bramkarza.
Nie wszyscy kibice rosyjscy mieli kłopoty z dotarciem na stadion - foto: TM |
Na boisku polsko-rosyjska bitwa trwała w najlepsze. Akcja zmieniała się jak w kalejdoskopie i przenosiła się z jednej pod drugą bramkę nierzadko z pominięciem środka. Jednak po półgodzinie bezskutecznych, ułańskich szarż Polaków dopadła podobna do meczu z Grecją niemoc. Coraz częściej do głosu dochodzili grający szybko i z finezją gracze Sbornej. Zmienili taktykę i metodą kilku krótkich, błyskawicznych podań przedostawali się w okolice 30. metra, odgrywali na skrzydła i ostro wrzucali piłki w pole karne. W 28.min w ten sposób z prawej strony centrował Kerżakow, ale piłka o milimetry minęła nogę Arszawina. Potem Kerżakow zdołał zejść do środka z lewej strony, ale jego strzał był równie mocny jak i niecelny.
Raz jeszcze sektorówka - tym razem w momencie wnoszenia jej na stadion - foto: TM |
Otoczony kordonem policyjnym przemarsz rosyjskich kibiców schodzi z Mostu Poniatowskiego - foto: TM |
Tuż po zmianie stron niesieni niesłabnącym, ogłuszającym dopingiem Polacy mieli świetną okazję na wyrównanie. Rozgrywający świetną partię Polanski zagrał prostopadle do Lewandowskiego, ale ten przy próbie objechania golkipera z Rosji zbyt daleko wypuścił sobie piłkę. Kiedy obrócił się w stronę bramki Małofiejew jeszcze bardziej skrócił kąt i uniemożliwił oddanie celnego strzału.
Tuż przed pierwszym gwizdkiem na boisku też działy się ciekawe rzeczy. Foto: TM |
Potem nastąpiło kilka minut, podczas których obie drużyny znowu narzuciły sobie mordercze tempo. Rosjanie sunęli na naszą bramkę kilkoma graczami w poszukiwaniu drugiego gola, która niechybnie sprawiłby, że byłoby po meczu. Na szczęście biało-czerwoni mieli do napisania swój własny scenariusz. W 57.min. akcję-marzenie przeprowadzili koledzy z Borussi Dortmund. Piszczek zagrał z prawej strony do Błaszczykowskiego, nasz kapitan cudownie ściął do środka i huknął z lewej nogi jak obok wyciągniętego jak struna Małafiejewa. Było to 10. trafienie Kuby w 53. meczu w kadrze.
Od 60.min na stadionie nikt już nie siedział. Foto: TM |
W 68.min wróciliśmy z dalekiej podróży dzięki Tytoniowi, który złapał piłkę po strzale Dżagojewa. Wcześniej atrakcyjną piętką do młodego napastnika Sbornej zagrywał Arszawin. Polacy natychmiast wyszli z kontrą, po której z prawej strony przedarł się Piszczek. Były gracz Zagłębia Lubin zagrał do Polanskiego, którego strzał z ostrego kąta nogami wybronił Małafiejew. Potem szczęścia - po zagraniu Murawskiego - szukał Obraniak, ale jego strzał zablokowali obrońcy Sbornej.
Sektor Rosjan pilnowany był przez brygadę policyjną foto: TM |
78.min z dobrej strony pokazał się rozgrywający swoje najlepsze spotkanie w kadrze Boenisch, który niczym rasowy skrzydłowy wszedł między dwóch obrońców i z lewego narożnika pola karnego uderzył nad poprzeczką. 120 sekund później kolejną szybką kontrę przeprowadzili Polacy, ale Obraniak pospieszył się ze strzałem po tym jak został ładnie obsłużony przez Lewandowskiego.
"Panie trenerze, przecież miałem wykonywać rzut wolny" - założę się, że tego właśnie Obraniak nie powiedział Smudzie foto: TM |
W 3.min doliczonego czasu Obraniak szykował się do kolejnego wykonania rzutu wolnego, ale ku wielkiemu zdziwieniu - nie tylko jego, ale i większości kibiców - Smuda desygnował go do zmiany. Wściekły gracz Bordeaux w drodze do szatni zwymyślał Smudzie i kopnął bidon z wodą. Za karę nie zagra w meczu z Czechami. Zgodzę się tutaj zupełnie ze Smudą, bo emocje emocjami, ale profesjonalistom nie wypada się tak zachowywać w dodatku na tak wielkiej imprezie, przy tysiącach ludzi na trybunach i milionach przed telewizorami. Na szczęście są w tej kadrze piłkarze, którzy mogą go zastąpić. Być może swoją szansę otrzyma w końcu Kamil Grosicki.
Sytuacja z 7.min - za chwilę Boenisch zamknie oczy i piłka trafi go w łydkę po czym odbije się od kolejnej nogi - tym razem rosyjskiego bramkarza. Foto: TM |
Euro 2012, Mecz#10:
Warszawa, Stadion Narodowy
12 czerwca 2012, 20:45
Polska - Rosja 1:1 (0:1)
0:1 - Dżagojew'37, 1:1 - Błaszczykowski'57
Widzów: 55920
Leave a Comment