MLS: Sibiga: "Ta inicjatywa będzie wielkim sukcesem"
Sibiga i koledzy sędziowie - foto: archiwum rodzinne |
Tomasz Moczerniuk: Robercie, od środy przebywasz w Orlando, gdzie odbędą się wszystkie mecze turnieju MLS is Back. Jak wrażenia po pierwszym dniu testów na COVID-19 i koszarowaniu?
Sibiga na pustym lotnisku w Orlando |
Jak wyglądają testy i obostrzenia oraz czy Twoi koledzy też nie narzekają?
R.S: Testowani jesteśmy co drugi dzień poprzez niezbyt komfortowy wymaz z nosa. Podlegają temu wszyscy zawodnicy, trenerzy czy sędziowie. Dbamy o dystans społeczny, o noszenie maseczek na terenie całego hotelu. Pilnujemy ciągłego mycia rąk i dezynfekcji powierzchni. To wszystko jest tutaj normalną i obowiązkową rzeczą. Jeśli chcemy żeby piłka wróciła, to na takie zmiany i codzienne utrudnienia musimy się godzić. Nikt tu nie narzeka, bo... wszyscy są tu dobrowolnie. MLS dała nam wybór: bezpiecznie zostać w domu lub spróbować zrobić coś fajnego i wziąć udział w turnieju. Wszyscy, którzy są tutaj mają nadzieję, że turniej będzie wielkim sukcesem dlatego z radością poddają się nowym normom bezpieczeństwa i higieny.
Zanim poleciałeś na gorącą Florydę byłeś skoszarowany... w domu z rodziną w stanie Nowy Jork. Jak sobie radziliście podczas pandemii?
RS: Pandemia była i nadal jest ciekawym doświadczeniem. Chyba dzieje się tak ze wszystkimi, których dotknęła. Nie inaczej było z naszą rodziną. Ja nagle przestałem spędzać 20-25 dni w miesiącu na zgrupowaniach i wyjazdach meczowych. Dzieci wróciły do domu ze swoich studiów i kończyły naukę drogą internetową. Dużo zmian, ale moja familia zawsze stawia czoła takim przeszkodom z otwartym umysłem i radością. Zaczęliśmy szukać sposobów, by sobie z tym wszystkim poradzić. Pewnego dnia na wskutek jednej z wiosennych burz straciliśmy prąd. Spędziliśmy ten dzień gotując obiad nad ogniskiem za domem i grając w stare, zakurzone gry planszowe i układając puzzle. Nie zapomnimy tego dnia nie dlatego, że było ciężko, tylko dlatego, że mieliśmy przy tym dobrą zabawę! Poddać się można zawsze, ale w dzisiejszych czasach najważniejsze jest to, aby w każdej sytuacji znajdować pozytywy.
Utalentowana artystycznie córka zadbała o to, aby tacie nie było tęskno za najbliższymi. |
RS: W związku z tym, że sędziowie MLS są rozproszeni po całej Ameryce Północnej (USA i Kanada), jesteśmy przyzwyczajeni do indywidualnego trenowania. Jak zwykle otrzymywaliśmy od PRO listę treningów i zajęć na każdy dzień i to bez szemrania było wykonywane. Dodatkowo, korzystając z zaistniałej sytuacji, biegałem z żoną Magdą po 8km każdego poranka po naszym osiedlu. Myślę, że dzięki temu jestem lepiej przygotowany do powrotu na boiska niż kiedykolwiek wcześniej!
Czy ze strony sportowej pomysł o rozegraniu tego turnieju na Florydzie może się obronić?
RS: Zacznijmy od tego, że moim zdaniem pomysł jest bardzo odważny i atrakcyjny. Jego wykonanie cechuje typowy, amerykański rozmach i profesjonalizm. Wszystkie szczegóły są dopracowane. Oczywiście mogą zdarzyć się rzeczy nieprzewidywalne, bo przecież jeśli chodzi o wirusa to nic nie wiemy na pewno. Ale nasza firma MLS ma finanse i możliwości, aby taki turniej przeprowadzić, zapewniając jednocześnie dobre warunki i bezpieczeństwo. Unikalne sytuacje wymagają unikalnych rozwiązań. Turniej „MLS is Back” wydaje się więc być świetnym pomysłem i doskonałą okazją na powrót zawodników na boiska oraz powrót kibiców przed telewizory. Ja osobiście wierzę w powodzenie tej misji i nie mogę doczekać się pierwszego gwizdka!
Rozmawiał: Tomek Moczerniuk
Leave a Comment